Na wystawie prezentujemy blisko 100 rzeźb wykonanych w drewnie i metalu, polichromowanych lub barwy naturalnej o wymiarach od 20 do 180 cm.
KOLEKCJA RZEŹBY DIABELSKIEJ w Muzeum w Łęczycy (z siedzibą w Zamku) liczy ponad 300 eksponatów i należy do najbogatszych kolekcji muzealnych w kraju. Większość prac wykonanych jest w drewnie lipowym lub topolowym, malowanych farbami wodnymi lub pozostawionych w naturalnym kolorze drewna. Muzeum posiada w swej kolekcji rzeźby z innych materiałów: kamienia, gliny, cegły, żelaza.
Na wystawie prezentowane są rzeźby ilustrujące mniej lub bardziej znane legendy: o czartowskim kamieniu, diabelskim młynie, mądrym rybaku, tańcującej gospodyni, oraz prace będące na przykład odzwierciedleniem popularnych przysłów: „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”, „modli się pan pod figurą a diabła ma za skórą”.
Diabeł Boruta wywodzi się od słowiańskiego demona, Boruty, którego kult w czasach przedchrześcijańskich w okolicach dzisiejszej Łęczycy był bardzo nasilony. Był wtedy brodatym strażnikiem lasów i opiekunem zwierząt leśnych oraz patronem myśliwych. Stąd też może brać się jego nazwa Boruta – od boru – gęstego lasu. Inni znawcy twierdzą, iż Słowianie wierzyli, że Boruta zamieszkuje bardzo starą sosnę w środku puszczy (sosna była jego świętym drzewem), sosna to po staropolsku boruta.
Najbardziej znana jest postać Boruty w kontuszu. Szlachcic z szablą i figlarnie zsuniętym kołpakiem na czoło, osłaniającym diabelskie rogi. Legenda mówi, że był tak silny i krzepki, że nikt nie mógł się z nim mierzyć na szable, bo jednym zamachem wytrącał przeciwnikowi broń z ręki. Dobrze władał szablą, a miód i wino szczególnie sobie upodobał. Często więc z pełnym kuflem lub beczką jest wyobrażany przez rzeźbiarzy.
Był Boruta wielmożą, któremu nieobce były prawdziwe, ludzkie cechy charakteru. Zawsze jednak zachowywał w sobie umiejętności diabelskie, które jak się znudził postacią człowieka pozwalały mu przeobrażać się w sowę.
Do dnia dzisiejszego Boruta widywany jest jako sowa w wieży łęczyckiego zamku. Obok sowy, równie popularny jest Boruta czarny lub tumski. W tym wcieleniu ma ogon, rogi i widły. Wg legendy w tej postaci Boruta chciał przewrócić romańską kolegiatę w pobliskim Tumie.
Powodów do zburzenia kolegiaty miał diabeł kilka. Pierwszy to gniew diabelski, spowodowany widokiem kościoła, przy której to budowie, sądząc, że to karczma powstaje, diabeł dzielnie pomagał. Drugi – wściekłość czarta, który jako siła nieczysta, nie mógł przestąpić progu świątyni, by połączyć się węzłem małżeńskim ze swoją wybranką. Do dzisiejszego dnia, na południowo – wschodniej ścianie kolegiaty, widoczne są ślady jego pazurów.
Kolejnym wcieleniem łęczyckiego diabła jest Boruta topielec, wyobrażany w postaci dużej ryby z rogami, podobno często rzuca się niespokojnie pod wodą a płacząc ludzkim głosem przyciąga zapóźnionych podróżnych, wodząc ich całą noc po błotach i mokradłach by nad ranem przerażonych i ledwo żywych zostawić w spokoju. Szczególnie chętnie traktuje w ten sposób podróżnych nietrzeźwych.
Boruta choć jest diabłem i rogi pod czapką nosi, to przede wszystkim jest mężczyzną i serce ma ogromne, mocno bijące do panien. Wprawdzie sam diabeł nigdy się nie ożenił ale był kochliwy i mocno za dziewczynami się oglądał. Nie stronił od zabaw, wesel i potańcówek. Wiadomo było, że gdzie zagrała kapela prędzej czy później pojawi się Boruta. Stąd też niektóre panny spoglądając na tańczących desperacko myślały „żeby mnie wreszcie ktoś poprosił do tańca, choćby sam diabeł”. Wówczas jak na zawołanie, zjawiał się przystojny kawaler, we fraku, kapeluszu z hiszpańską bródką i laseczką w ręku słowem Boruta fircyk. Porywał dziewczynę do tańca, bawił się z nią do utraty tchu a oszołomioną zostawiał i znikał w ciemnościach.
W upalne dni pojawiał się na polnych drogach i pastwiskach. Tańcząc wokół własnej osi, unosił do góry słup kurzu i piachu. Kręcąc się tworzył wir powietrzny i stawał się diabłem tańczącym lub Borutą wietrnym.
W czasie sianokosów burzył kupki zgrabionego przez kobiety siana. Śpiewał i kręcił ogonkiem nazywany był wówczas Borutą kusym.
W Witoni (gmina położona w północno-wschodniej części powiatu łęczyckiego) Boruta młynarz wykradał nocą worki z ziarnem i zanosił je do swego wiatraka. Potem dmuchał w jego skrzydła i mełł zboże. Worki pełne mąki dzielił równo między biedne rodziny, a we wsi chodziły słuchy, że w starym wiatraku straszy, bo jego skrzydła same się obracają.
Na drodze do Łęczycy natomiast pojawiał się Boruta siłacz, taki co sam karetę z błota potrafi wyciągnąć.
To wszystko było dawno, dawno temu. Dziś diabeł przybiera najczęściej postacie zwierząt: koguta, zająca, królika, psa lub kota. Czasem diabeł wciela się w dziką kaczkę lub konia w galopie. Boruta przybrać może również kształt rozszalałego ognia lub gwałtownego wiatru.
W ostatnich czasach diabeł nie ma już żadnej konkretnej postaci, ludzie używają sformułowań bardziej ogólnych nazywając wszelkie niezrozumiałe zjawiska strachem. Z każdym dniem opowieści o Borucie czy strachach jest coraz mniej. Bagna wokół Łęczycy osuszono, a mgła i opary to normalne zjawiska atmosferyczne.
Wielu mieszkańców Łęczycy przekonanych jest jednak o tym, że diabeł Boruta jest, straszy i płata figle bo zawsze był diabłem szalenie towarzyskim i sympatycznym.
Jak się przed diabłem obronić, kiedy mimo wszystko przyjdzie nam stanąć z nim oko w oko?
Należy przede wszystkim obejść go z daleka. Nie wymawiać jego imienia. Koniecznie nosić ze sobą specjalną laskę, najlepiej wykonaną z szakłaku, drzewa, które rośnie w olszynach i na torfowiskach podłęczyckich. Poświęconą laskę należy rzucić diabłu pod nogi. Wtedy wszystko co złe nie ma już do człowieka dostępu.